Ostatnio doszłam do wniosku, porównując się z resztą książkowej blogosfery, że chyba nie jestem do końca normalna. Gdy czytam te posty podsumowujące, czuję się jakbym brała udział w wyścigu szczurów, a posty o zwyczajach i życiu przeciętnej blogerki/blogera książkowego mam wrażenie, że żyją oni tylko książkami.
Kojarzycie te wszystkie obrazki i memy z książkoholikami?
Oglądając je rzadko się z nimi utożsamiam. Teraz powiem coś obrazoburczego - nie jestem sfiksowana na punkcie książek. To tylko przedmioty, sklejone ze sobą kartki z grzbietami na których wydrukowany jest tusz. Mam mało popularne podejście do książek, bo moje nie wyglądają jak dopiero co kupione w księgarni.

Nauczyłam się czytać, gdy miałam cztery lata i od czasu, gdy miałam dziewięć czytam nałogowo. Jestem złakniona historii i opowieści. Świat codzienny, który nas otacza, zwyczajnie mnie nudzi. Potrzebuję nowych wrażeń, szeptanych opowiastek na dobranoc, przeżywania czegoś, czego nie mogłabym doświadczyć w tym świecie. Nie ma dla mnie znaczenia jakoś kartek, stan okładki, nie czynię z czytania ceremoniału, a moje życie ma milion innych aspektów oprócz mojej czytelniczej manii.
Jestem córką, spędzam czas z rodzicami, rozmawiam z nimi, pomagam i się kłócę. Jestem siostrą, znoszę także fochy rodzeństwa, bawię się ze swoim kotem. Jestem przyjaciółką, co znaczy że dużo czasu zajmuje mi rozmawianie i spędzanie czasu z bliskimi mi osobami, robienie głupot. Jestem licealistką, a do tego ambitną, więc dużo się uczę. Jestem dziewczyną, która uwielbia Gwiezdne wojny i potrafi oglądać je mnóstwo razy. Jestem także częstym bywalcem imprez i spotkań towarzyskich, bo poznaję tam mnóstwo nowych ludzi. W piątki częściej można mnie nie spotkać niż spotkać w domu z książką. Lubię przeglądać sklepy z ubraniami, przymierzać kolczyki, czytać o włosach i szperać w internecie w poszukiwaniu nowych książek.
Nie czuję jakbym była uzależniona od książek, choć pewnie jestem. W moim życiu czytanie to tylko jedna z wielu bardzo wielu rzeczy, jakie robię. Ważne jest, żeby samemu nie przypisywać sobie łatek i nie określać się tylko przez jedną rzecz. Nie wstydzę się tego, że przeglądając strony księgarń, jednocześnie czekam aż wyschną mi paznokcie, albo że w piątkowy wieczór nie mam najmniejszej ochoty na siedzenie w domu z książką, lecz wyjście na domówkę. Możemy być i tym, i tym.