Tytuł:„Wichrowe wzgórza”
Autor: Emily Bronte
Data wydania: 22 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 336
Trudno mi pisać o tej książce, więc recenzja będzie dość chaotyczna, za co z góry przepraszam. Zabierałam się do niej długo. Nie wiem, czy znacie to uczucie, gdy czujecie, że pokochacie jakąś książkę i odkładacie przyjemność jej przeczytania po raz pierwszy, bo wiecie, że będzie to coś niesamowitego. Tak właśnie miałam, gdy natknęłam się na „Wichrowe wzgórza” dawno temu, ale wtedy uznałam, że jestem chyba za mało dojrzała na nią. Sięgnęłam po nią dopiero krótko po swoich siedemnastych urodzinach i od tamtego czasu czytałam ją już kilka razy. Rzadko zdarza mi się wracać do przeczytanych książek, ale do tej powrócę na pewno nie raz.
Historia tragicznej miłości i zemsty osnuta na tle dziejów trzech pokoleń dwóch ziemiańskich rodzin, opowieść, której scenerię stanowią tajemnicze i urzekające wrzosowiska północnej Anglii
„Piekielna to była wyobraźnia i piekło musiała nosić w sobie ta spokojna pozornie dziewczyna. Dla nas pozostała tajemniczym, zachwycającym zjawiskiem”.
Jarosław Iwaszkiewicz
Mały chłopiec, Heathcliff, jako osierocone dziecko trafia do domu Earnshawów. Wychowując się w tej zamożnej rodzinie, obdarza odwzajemnioną miłością Katarzynę, córkę swoich przybranych rodziców. Prześladowany przez przyszłego dziedzica Hindleya, poznaje też smak nienawiści. Gdy przekonuje się, że konwenanse mogą pokonać nawet najsilniejszą miłość, znika na trzy lata, aby powrócić jako dysponujący fortuną niewiadomego pochodzenia, demoniczny i bezwzględny mściciel. Od tego momentu nikomu w rodzinie nie będzie łatwo znaleźć własne szczęście.
(opis i okładka z lubimyczytac.pl)
„Przewodnią myślą mego życia jest on. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po porostu nic wspólnego.”
Historia miłości Katarzyny i Heathcliffa wciągnęła mnie od pierwszej strony. Opowiada o nich ich stara przyjaciółka i opiekunka, i robi to na tyle dobrze, że doskonale da się wyczuć targające nimi emocje i wątpliwości. Jak na narrację inną niż pierwszoosobowa to wyszło to po prostu genialnie! Autorka napisała tylko tą jedną książkę, aż boję się pomyśleć, jaki sukces by osiągnęła gdyby tak się nie stało (istnieje jednak całkiem prawdopodobna teoria, że „Wichrowe wzgórza” jak i książki trzeciej siostry, Anne, zostały napisane przez najstarszą Charlotte, a ona podała ich nazwiska, aby zabezpieczyć siostry majątkowo na wypadek śmierci ojca). Język i kunszt, jakim posługuje się autorka, jest godny podziwu. Trudno mi znaleźć, jakąkolwiek wadę tego dzieła.
„Nie mogę żyć bez mego życia! Nie mogę żyć bez mojej duszy!”
Jest to poplątana opowieść, z której emocje aż kipią. Nie są one jednak pozytywne jak w przypadku romansów, wręcz odwrotnie. Mamy tutaj zawiść, zazdrość, dumę, honor, złość i wielkie nieszczęście. Miłość nie ulecza, miłość ma niszczycielski wpływ na oboje kochanków, a jednocześnie jest tak silna i prawdziwa, że trwa nawet po śmierci, choć nadal nie skłania do pokory. Jest niemalże nieziemska i mająca nadprzyrodzoną moc. Dopiero zakończenie przynosi coś na kształt ulgi.
„Nie umiem tego wyrazić, ale z pewnością każdy człowiek zdaje sobie sprawę, że istnieje cześć nas samych gdzieś całkowicie poza nami...”
Burzliwa, niespełniona, ale odwzajemniona miłość, która sprawia, że przy czytaniu przechodzą cię dreszcze. Czuć aurę szaleństwa zakochanych i ich tęsknotę za sobą. Wielką zaletą jest także atmosfera – klimat wrzosowisk opisanych bardzo plastycznie, huczący w pustych kominach wiatr i ogień na palenisku – która otula cię i sprawia, że wsiąkasz w historię bez reszty.
„Nasze dusze są jednakowe, niezależnie od tego, co w nich tkwi.”
Ocena - 10/10
Mam dokładnie to samo wydanie na półce i też zamierzam już któryś raz do tej książki powrócić... Jest wspaniała sama w sobie, aż boli przyjemność jej czytania ;D :)!
OdpowiedzUsuńDokładnie takie same odczucia, "boli przyjemność jej czytania" - doskonale to ujęłaś :)
UsuńAż mi wstyd, że jeszcze się za nią nie zabrałam :D
OdpowiedzUsuńhttp://olsonsbooks.blogspot.com/
E tam, jest tyle książek, że trudno przeczytać od razu wszystkie :)
UsuńTeż bardzo lubię "Wichrowe wzgórza" i niekiedy zdarza się, że do niej wracam. Niestety moje wydanie nie zachęca do czytania jej. Chciałabym bardzo to wydanie z serii Angielskiego ogrodu.
OdpowiedzUsuńCudowne te wydania, ale żałuję że nie kupiłam w twardej okładce i z obwolutą - miękka na tak małym formacie szybko się niszczy, niestety :(
UsuńCzytałam. i w sumie długo mi się zeszło z przeczytaniem, bo styl pisania nie koniecznie sprawiający, że ksiażke pochłaniałam jak zazwyczaj. Jednak historia przepiękna, zresztą wybrałam ją również do matury ustnej z polskiego. Zdecydowanie takie książki trzeba przeczytać
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś podziela moje zdanie :)
UsuńWczoraj wieczorem powróciłam myślami do tej książki, a dzisiaj zupełnie przez przypadek trafiłam na Twojego bloga z recenzją Wichrowych Wzgórz. Cóż za zbieg okoliczności. Ja tak samo jak Ty książkę przeczytałam w wieku 17-18 lat, więc myślę, że należałoby przeczytać ją ponownie. Choć już podczas pierwszej lektury Wichrowych Wzgórz książka zrobiła na mnie niemałe wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam- strefawyobrazni.blogspot.com
Dziwny zbieg okoliczności :) Jestem pewna że jeszcze dużo razy wrócę do tej książki.
UsuńKlasykę lubię, a jeszcze jej nie przeczytałam. Mam nadzieję, że niedługo mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
UsuńMam w planach tą książkę od jakiegoś czasu ale jak na razie wydaje mi się, że bardziej mi się ona spodoba jeśli jeszcze przez jakiś czas odczekam z jej przeczytaniem. Na chwilę obecną staram się nadrabiać książki które powinnam przeczytać już dawno temu (HP, Narnia i te sprawy... bo jeśli nie teraz to kiedy? ;p) a wiem, że na tą mogę spokojnie poczekać i mam nadzieję, że kiedyś się w niej zakocham ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com
Nadrabiaj, nadrabiaj, masz jeszcze mnóstwo czasu :)
UsuńAch, kolejny klasyk, zaraz obok "Przeminęło z wiatrem" oraz "Dumy i uprzedzenia", który od długiego czasu (może już nawet liczonego w latach?) jest na mojej liście "must read". No cóż, trzeba się w końcu zmobilizować i zacząć czytać, bo z tego co widzę - warto. :)
OdpowiedzUsuńKrólowa Książek zaprasza do swego królestwa!
Zdecydowanie warto! Czytałam "Dumę i uprzedzenie" i uwielbiam,a z "Przeminęło z wiatrem" muszę się zapoznać jak najszybciej :)
UsuńKlasyka i to z najwyższą notą! Już od dawna poszukuję takiej książki. Jednak kiedy ją przeczytam... oto jest pytanie! Ciekawe czy polecą mi łzy - jestem z kamienia jeśli chodzi o wzruszenia w książkach :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Cmentarz Zapomnianych Książek
Pewnie nie polecą :) Ale ta książka wzbudza bardzo silne emocje, niekoniecznie pozytywne :)
UsuńKiedyś na pewno przeczytam, bo klasykę chcę sobie nadrobić, a po za tym sama fabuła i te emocje - bardzo mnie to przekonuje do czytania ☺
OdpowiedzUsuńNaprawdę genialna ksiazka!
UsuńCo prawda nie czytałam, ale może wkrótce się zmobilizuję i przeczytam. Świetna recenzja. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńMam u siebie i muszę koniecznie przeczytać! :P
OdpowiedzUsuńCzytałam i cenię ją sobie, nawet bardzo. ;) Jeden z klasyków, które warto znać pomimo iż do najłatwiejszych lektur nie należą. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/