wtorek, 30 sierpnia 2016

#60. "Projekt Rosie" - Graeme Simsion

Jaki jest idealny sposób na znalezienie perfekcyjnie dopasowanego do nas ideału? Najlepiej zrobić kwestionariusz, opublikować go w internecie i czekać na odzew! Uważacie, że coś takiego raczej nie ma szans na powodzenie? Że to głupie i nieprawdopodobne?

Cóż, w takim razie poznajcie Dona, który właśnie wpadł na taki pomysł.





TYTUŁ: "PROJEKT ROSIE"
AUTOR: GRAEME SIMSION
SERIA: GORZKA CZEKOLADA
WYDAWNICTWO: MEDIA RODZINA
DATA WYDANIA: 6 MAJA 2013
ILOŚĆ STRON: 320

Projekt „Rosie” to feel-good book, jedyna w swoim rodzaju komedia romantyczna, z charyzmatycznym, ujmującym bohaterem, pierwszorzędnym humorem i wartką akcją. Przetłumaczona na 35 języków.

Don Tillman się żeni. Tylko nie wie jeszcze, z kim.
Wdrożył więc Projekt „Żona” i opracował 16-stronicowy kwestionariusz, który ma wyłonić idealną partnerkę. Musi mieć przyzwoity zawód, nie może palić, pić alkoholu, a wśród jej cnót punktualność winna znajdować się w ścisłej czołówce.
Tymczasem Rosie Jarman dorabia jako barmanka, pije, pali i notorycznie się spóźnia. Jest również inteligentna oraz piękna. I szuka swojego biologicznego ojca, a w tym Don Tillman, profesor genetyki, może jej służyć pomocą.
Z Projektu „Żona” Don dowiedział się kilku ciekawych rzeczy. Na przykład, dlaczego wszystkie jego dotychczasowe znajomości kończyły się na pierwszej randce. Dlaczego szybkoschnąca odzież fitness nie nadaje się na kolację w restauracji. I dlaczego, pomimo wszelkich prób naukowych, nie da się znaleźć miłości - to miłość znajduje Ciebie.

Don Tillman jest znanym australijskim genetykiem, ma dokładnie dwóch przyjaciół, opinię ekscentryka i najprawdopodobniej zespół Aspergera, choć nie zdiagnozowany. Pewnego dnia, jako że już nie jest bardzo młody, postanawia się ożenić. Tylko jeszcze nie wie z kim, jak i gdzie, bo jego kontakty z kobietami są, łagodnie mówiąc, niezbyt dobre. Ma wobec swojej partnerki dużo wymagań, nie zgadza się na ustępstwa i ciągle czeka na tą jedyną, która wypełni zadowalająco jego test. W tym czasie w jego życiu pojawia się Rosie, która poszukuje swojego biologicznego ojca i dlatego trafia do niego.

Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatni raz książka potrafiła mnie tak rozchmurzyć. Znajdowałam się w przedwrześniowym dołku i zaczęłam czytać „Projekt Rosie”, co postawiło mnie na nogi. Zdecydowanie zasługuje sobie na miano feel-good book, bo po niej naprawdę czuje się lepiej. Jest to jedna z lepszych komedii romantycznych jakie czytałam.

Don jest bohaterem bardzo maniakalnym, podchodzącym do życia z tabelką żywienia, rozkładem treningów i rozpisanym co do minuty planem dnia w ręku. Rosie z kolei to dziewczyna spontaniczna i żywiołowa, do tego nie spełnia żadnych kryteriów Dona, chociaż tylko jej udaje się nieco przeorganizować jego życie. Razem tworzą przezabawny duet w swoim śledztwie, nieustannie się ścierając ze swoimi przeciwstawnymi stylami życia. To właśnie na tym opiera się cały aspekt humorystyczny tej książki, i naprawdę wychodzi to świetnie.

Podsumowując –„Projekt Rosie” to książka po którą naprawdę warto sięgnąć, gdy ma się zły humor lub lekkiego doła. Ekscentryczny bohater, jego zmagania ze znalezieniem tej idealnej kandydatki, przygody Dona  i Rosie podczas szukania jej ojca i megadawka humoru wyciągną z nawet najgłębszej chandry. Jestem bardzo, bardzo ciekawa kolejnego tomu.

1 komentarz:

  1. No zapowiada się ciekawie, chociaż nie czytam takich książek to od czasu do czasu można sięgnąć po coś innego. :D Myślę, ze Don może mnie bardzo irytować, ale trudno. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń