wtorek, 26 maja 2015

Najlepsze i najgorsze matki z literatury

Jako, że dzisiaj jest 26 maja, czyli Dzień Matki postanowiłam przyjrzeć się książkowym matkom. Nie przedłużając, zapraszam do czytania :)


Najlepsze matki:


Molly Weasley z serii "Harry Potter"

Molly-weasley-mobile-wallpaper


Kto z Was nie chciał mieszkać w domu pełnym rodzeństwa, z samoczyszczącymi się garnkami i sowami wpadającymi do miski z płatkami? :) Według mnie Molly Weasley stworzyła dom z niesamowitą atmosferą, kochała i troszczyła się o swoje dzieci oraz pokazała, że prowadzenie domu wcale nie jest gorszą ścieżką niż robienie kariery zawodowej.







Rosie Dunne z "Na końcu tęczy/Love, Rosie"



Trochę nieporadna życiowa, ciąża z wpadki w młodym wieku, ale mimo wszystko wyszła z tego z podniesionym czołem i dała sobie radę. Pokochała swoją córkę Katie i była wyjątkowo sympatycznym rodzicem.


Julia Cohen z "Pułapki uczuć"


Właściwie nie ma zbyt wielu matek w literaturze, które wzbudzają we mnie jakiekolwiek emocje. Ot są, w końcu bohaterowie muszą mieć jakiś rodziców. Ale to właśnie matka Lake, która po śmierci męża miała przed sobą ciężkie zadanie (nie chcę spojlerować) wzbudziła we mnie szacunek i sympatię.



Natalie Prior z trylogii "Niezgodna"


To chyba jedyna bohaterka z trylogii pani Roth, co do której moja sympatia wraz z kolejnymi tomami nie malała. Jej historia w moich oczach nieco podratowała "Wierną", a Natalie okazała się być kimś zupełnie innym niż wydawała się w pierwszej części. To na co się zdecydowała mając -naście lat jest imponujące. 

Ania Blythe z serii "Ania z Zielonego Wzgórza"

I na samym końcu moja zdecydowanie ulubiona postać w tym zestawieniu, czyli Ania Blythe :) Szalenie ją lubię, za wszystko - radość życia, wyobraźnię, wartości... I to wszystko przekazała swoim dzieciom. Najbardziej lubię ją właśnie w tych ostatnich częściach.




Najgorsze matki:


Magda Singer z serii "Rywalki"


Może to dziwne, ale w tej serii nikt nie irytował mnie tak bardzo jak matka Ameriki. To naleganie na zgłoszenie się do Eliminacji, te dąsy i fochy... Brrrr


Jocelyn Fray z serii "Dary Anioła"


Jocelyn bywa denerwująca. Jak można nie powiedzieć swojemu dziecku o tym, że jest Nocną Łowczynią, okłamywać w kwestii jej ojca, ukrywał istnienie brata? Ale na szczęście z biegiem akcji zaczyna się rehabilitować.


Linda z "Wybacz mi, Leonardzie"


Matka Leonarda po prostu mnie przeraża. To jej całe "odmamienie", zostawienie syna z problemami, niedostrzeganie ich i bagatelizowanie jest nie do opisania. 


Celia Burrows  z serii "Tunele"


Pani Burrows spędzała całe dnie w salonie wgapiając się telewizor i jedząc chińszczyznę na wynos, podczas gdy jej dwunastoletnia córka opiekowała się całym domem, a mąż zaginął. Jestem dopiero po pierwszej części, ale resztę mam na półce i skrycie mam nadzieję na jakiś pozytywny rozwój tej postaci.



Corine Dollanganger z serii "Kwiaty na poddaszu"


To jest zdecydowanie najgorsza, najbardziej irytująca i najbardziej lekceważąca matka w tym zestawieniu. Corrine zamknęła swoje dzieci na ciemnym poddaszu, najpierw na jedną noc, potem na tydzień, co w końcu spędziły tam cztery lata. W tym czasie ich rodzicielka zdobyła fortunę, wyszła ponownie za mąż. A dzieciom przynosiła prezenty, a później już tylko pączki (kto przeczytał ten wie, jaka z niej dobra mamusia lubiąca słodycze).



To już koniec mojego zestawienia najlepszych i najgorszych literackich matek. W kategorii najlepsza bezapelacyjnie wygrała Ania Blythe, w najgorszej Corrine Dollanganger (skrócić o głowę!).

A wy jakie macie swoje typy do tych zaszczytnych tytułów? :)

1 komentarz:

  1. Molly Weasley, kurcze, to była najzabawniejsza i najlepsza mama w książkach jakie czytałam. ;)

    OdpowiedzUsuń