niedziela, 4 września 2016

#61. "Never never" - Colleen Hoover, Tarryn Fisher

Dzisiaj z kolei zapraszam na recenzję książki, która teoretycznie powinna mi się spodobać, bo jest autorstwa Colleen Hoover, po której książki sięgam w ciemno. Ale coś poszło zdecydowanie nie tak, a właściwie doskonale wiem, co zepsuło tą ciekawie zapowiadającą się powieść…



TYTUŁ: „NEVER NEVER”
AUTOR: COLLEEN HOOVER, TARRYN FISHER
WYDAWNICTWO: OTWARTE
DATA WYDANIA: 3 SIERPNIA
ILOŚĆ STRON: 300

Nie kocham cię.
Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.
Nigdy nie zapominaj, że to ja jako pierwszy cię pocałowałem.
Nigdy nie zapominaj, że będziesz ostatnią, którą pocałuję.
I nigdy nie przestawaj mnie kochać.
Nigdy…

Para z Nowego Orleanu, Charlie i Silas tego samego dnia jednocześnie tracą pamięć. Nie wiedzą, kim są, skąd są, kim są ich rodziny – ich umysły to zupełna czysta karta. Muszą odkryć, kim są i spróbować dostosować się do świata, w którym się znaleźli, co ze względu na nagromadzenie tajemnic nie jest zbyt łatwe…

Co do bohaterów, żeby szybko przejść do wytłumaczenia, dlaczego to jedna z najgorszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku – Charlie jest trochę rozpuszczoną i irytującą postacią, ale dało się o niej czytać i naprawdę podobało mi się, że zdaje sobie sprawę z tego, jaką musiała być zołzą przed stratą pamięci i próbuje naprawić błędy dawnej siebie. Silas za to jest całkiem sympatyczny, chociaż trochę wyidealizowany. Jednak to nie główni bohaterowie ani poboczni, wszyscy „prawdziwi” i dobrze wykreowani, nie są problemem tej powieści.

Książka za granicą była podzielona na trzy części i także w polskim wydaniu mamy zachowany ten podział. Pierwsza część to zupełne zagubienie bohaterów, zupełnie zaskakująca i mnożąca pytania. Charlie i Silas nie mają pojęcia o regułach gry, w którą przyszło im grać. Drugi tom był głównie śledztwem i odrywaniem tajemnic i powiązań między Silasem a Charlie, czasem gdy musieli odnaleźć jeden drugiego i zacząć rozwikływać to całe szaleństwo. A trzeci? Tutaj Silas ma swoje przypuszczenia, jak może zakończyć tą amnezję i przywrócić im pamięć. Czytając tą część, miałam nadzieję, że autorki brutalnie wyśmieją jego pomysł, ale one… tego nie zrobiły. Poszło dokładnie tak jak on sobie zaplanował i… ja po prostu w to nie wierzę. To było głupie, rozczarowujące i leniwe rozwiązanie, niszczące dla mnie całą historię. Tkliwość, cukierkowatość i jakieś teorie o „pokrewieństwie dusz”… Ręce mi opadły i nie mogę uwierzyć, że czytałam tą całą historię tylko po to, by na koniec dostać w twarz tak beznadziejnym zakończeniem. Całość dopełnił epilog, do tego niejasny, więc jak ktoś ma jakąś teorię o co chodzi, błagam napiszcie mi w komentarzu. Ja już nie mam siły przedzierać się przez recenzje tej książki.

Podsumowując – nie będę pisać czy polecam, czy odradzam, bo to jasne, że książka mi się nie podobała, ale jestem w mniejszości. Może wam akurat przypadnie do gustu. Ja straciłam tylko czas.


7 komentarzy:

  1. Twórczość Colleen Hoover jakoś nigdy mnie nie powalała, więc po tę pozycję pewnie nie sięgnę. Mimo że okładka jest naprawdę bardzo ładna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi bardzo podobało się "Hopeless" czy "Maybe someday", ale bardziej jako powieść na jeden raz, właściwie nic szczególnego.

      Usuń
  2. To chyba pierwsza negatywna recenzja tej książki na jaką natrafiam, Colleen Hoover to obecnie bardzo wychwalana autorka :) Czytałam jedynie "Hopeless" oraz "Losing Hope" i obie te książki bardzo mi się podobały, ale skoro "Never Never" jest tak słabe i w dodatku zakończenie rozczarowuje, to raczej nie sięgnę na razie po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie zakończenie jest strasznie naciągane, zupełna porażka.

      Usuń
  3. Dotychczas czytałam tylko jedną książkę tej autorki i raczej dobrze ją wspominam. "Never Never" od razu urzekło mnie swoją okładką oraz pozytywnymi opiniami, jakie na początku zbierała. Teraz o wiele częściej natrafiam na negatywne recenzje, ale myślę, że i tak po nią sięgnę, żeby przekonać się co ja o niej będę myśleć. Jeżeli mi nie przypadnie do gustu to zadowolę się okładką :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej książce jest strasznie głośno. Jakoś nie mam ochotę po nią sięgać, bo tematyka nie do końca mi odpowiada. Szkoda marnować czas :)
    Buziaki ;*
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohohoho, dziękuję Ci za tę recenzję, bo w sumie miałam tę powieść w planach, jednak chyba teraz to zmienię i poznam Hoover z innej strony :X

    OdpowiedzUsuń