wtorek, 7 czerwca 2016

#46. "Tytany" - Victoria Scott

Premiera "Tytanów" Victorii Scott, autorki "Ognia i wody" odbyła się w Polsce całkiem niedawno, bo drugiego czerwca. Byłam dość sceptycznie nastawiona i nie miałam wielkiej ochoty na tą książkę, bo trochę odrzucał mnie ten opis sugerujący wyścigi, dużo mechaniki i pojazdów. Bardzo jednak spodobała mi się wcześniejsza seria Victorii Scott, więc postanowiłam, że jednak sięgnę po "Tytanów.


Odkąd tytany pojawiły się w Detroit, świat Astrid Sullivana obraca się wokół tych pół koni, pół maszyn, które dosiadane przez dżokejów startują w morderczych i emocjonujących wyścigach. Wraz z najlepszą przyjaciółką dziewczyna spędza wiele godzin na torze. Fascynują ją nie tylko emocje związane z wyścigami, ale też to, jak bardzo te zaprogramowane, półmechaniczne stworzenia wydają się prawdziwe. Astrid marzy, by kiedyś dotknąć jednego z nich.…ale też trochę ich nienawidzi. Jej ojciec stracił wszystko na zakładach bukmacherskich. Dziewczyna widzi też przepaść między bogatymi dżokejami, których stać na kosztowne maszyny do jazdy, a jej przyjaciółmi i sąsiadami, którzy czasem ostatnie pieniądze stawiają w zakładach, licząc na łut szczęścia.

Ale kiedy Astrid ma szansę wystartować na jednym z tytanów w derbach, postanawia zaryzykować wszystko. Ponieważ dla dziewczyny stojącej po złej stronie toru wyścigi to coś więcej niż szansa na sławę i pieniądze. To także heroiczna walka o lepszą przyszłość. 
(oficjalny opis)


Astrid ma trudną sytuację w domu - rodzice nie mogą znaleźć pracy, niedługo będą musieli opuścić swój dom z braku pieniędzy. Dziewczyna, zafascynowana wyścigami mechanicznych koni, dostaje od życia szansę na poprawę losu, której się nie spodziewała - szansę na start w wyścigu, wygranie wielkiej sumy pieniędzy i zlikwidowanie wszystkich kłopotów swoich i swojej przyjaciółki. 

To książka, którą przeczytałam w zaledwie kilka godzin, bo jest napisana prostym i zgrabnym językiem. Obawiałam się opisów skomplikowanych mechanizmów i budowy tytanów, ale na całe szczęście autorka nie skupiała się w dużej mierze na technicznych sprawach. 

Bardzo polubiłam Astrid za jej niezłomne dążenie do celu i branie losu w swoje ręce. Nie jest to dziewczyna, która siedzi i maluje paznokcie podczas, gdy jej świat się wali. Ona uczy się jeździć na arcytrudnej maszynie, oswaja ją i sama kreuje swoją drogę do sukcesu. Jej przyjaciółka, Magnolia, przypadła mi jeszcze bardziej do gustu, bo była bardziej dziewczęca, uparta i wygadana. Lubię takie realistyczne przyjaźnie, jednocześnie pełne lojalności i wzajemnego wsparcia, są takim niedoścignionym ideałem, którego poszukujemy w życiu. Postacie drugoplanowe - twórcy, trenerzy i uczestnicy - to także ciekawe osoby, każde z własną historią i motywami.

Cieszę się także z rozwinięcia i sposobu poprowadzenia wątku romantycznego, bo tego jeszcze nie było i bardzo, bardzo dziękuję, że autorka nie poszła tradycyjną, schematyczną drogą. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wątek romantyczny jest właściwie bardzo niewielki i mało znaczący, ale podbudował mnie na duchu, bo może właśnie kończy się ta tendencja autorów do oczywistych i jasnych romansów. 

Dużą zaletą tej książki jest to, że brak w niej schematów. Począwszy od wątku romantycznego, przez kreację głównej bohaterki, a skończywszy na tym, że cała historia zamyka się w jednym tomie. Bardzo mi się to podobało, bo sztampowe książki pojawiają się jak grzyby po deszczu. Nie jest to raczej historia do której będziecie wracać, bardziej książka na jeden raz, ale zdecydowanie warta przeczytania. Pokazuje, że warto brać los we własne ręce, dążyć uparcie do celu i mieć ambicje, a także jak wiele znaczą dla nas przyjaciele. Nie nudziłam się, czytając ją nawet przez chwilę i chętnie przeczytałabym ją po raz kolejny po raz pierwszy.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI.


4 komentarze:

  1. Mam w planach przeczytanie tej książki, ale podchodzę do niej bardzo ostrożnie. Mnie poprzednie książki pani Scott w ogóle nie zachwyciły i dość mocno się waham. Mimo wszystko spróbuję, bo zawsze sięgnąć po coś innego ;)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/06/dziewczyna-z-pomaranczami.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj :) Tamta seria bardziej mi się podobała, ale ta książka zasługuje na zainteresowanie przez swoją "świeżość" :)

      Usuń
  2. Ciężko teraz o totalnie nieschematyczną fabułę. Z chęcią przeczytam tę książkę :)
    Pozdrawiam,
    SzumiąBooki

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak :( A "Tytany" mimo że posiadają wyścig i rywalizacje w stylu "Igrzysk śmierci" są dość niesztampowe :)

    OdpowiedzUsuń