Zawsze czytałam lektury. Nie mogłam powstrzymać się przed radością z okazji mówienia o książkach na lekcjach, z analizy wydarzeń, z pisania charakterystyk bohaterów. Byłam absolutnym świrem. W podstawówce napisałam nawet list miłosny do Tomka Sawyera (na którego końcu go jednak rzuciłam, byłam okropna). Pamiętam pierwszą lekturę w podstawówce - "Anaruka, chłopca z Grenlandii". To była książka, która zniechęciła mnie do czytania na rok. Wyniosłam z niej tylko tyle, że ten chłopiec jadł mydło. To naprawdę zmieniło moje życie.
Wiecie co mnie denerwuje po
jedenastu latach kształcenia? Podejście do nauki i zdobywania wiedzy, w tym
lektur. Oczywiście, post ma skupiać się właśnie na nich, więc daruję sobie
dzisiaj wrzucanie na polski system oświaty.
Moja kolekcja lektur :) |
Pokochałam "Małego
księcia" i "Romea i Julię". Uważam "Moralność pani
Dulskiej" czy "Balladynę" za coś wspaniałego i na pewno nie
miałabym okazji przeczytać ich, gdyby
nie były lekturami.
Zmęczyłam
"Krzyżaków" i "Quo vadis" w gimnazjum, wcześniej "W
pustyni i w puszczy". Nie dogadałam się z Sienkiewiczem. Nie podszedł mi
także Goethe ze swoim cierpiącym Werterem i Mickiewicz z pokręconymi i
chaotycznymi "Dziadami".
I wiecie co? Mam do tego
prawo.
Ktoś może kochać Sienkiewicza.
Okej. Ktoś może nie potrafi patrzeć na Szekspira. No okej.
Nie muszę kochać wszystkich
lektur. Ile ludzi, tyle gustów i opinii.
Chciałabym, żeby ktoś
wytłumaczył to nauczycielom. I żeby ktoś wytłumaczył mi sens gnębienia uczniów
książkami, które im po prostu nie idą. Nie, najlepiej dowalić termin na
"Lalkę" na za tydzień, potem zrobić kartkówkę na wejście i dziwić
się, że ktoś nie pamięta koloru sukni Izabelli Łęckiej w którymś tam mo
"Lalka" jeszcze
przede mną, ale myślę, że mi się spodoba. Ten post dedykuję "Panu Tadeuszowi",
który zrobił mi ostatnie dwa tygodnie.
1. Jakie imioniska i pseudonimy ma Gerwazy?
2. Jaki jest stosunek narratora do przyrody litewskiej?
3. Jaki jest stosunek narratora do woźnego?
4. Jaki jest stosunek narratora do Robaka?
5. Jaki jest stosunek narratora do Napoleona?
6. Jaki jest stosunek narratora do Tadeusza?
7. Jak opisane są dwa stawy?
8. Opisz opis uczty.
9. Koło kogo siedzi Tadeusz na uczcie?
10. Kto wita gości na uczcie?
Takich pytań dostałam 200, do
rozpisania na całe ferie. Jestem w klasie z rozszerzeniem z biologii, chemii,
matematyki i angielskiego. Trochę ból.
Ja się pytam, po co mi to
wiedzieć? Matura z polskiego na podstawie to jakiś żart i nie jest to dla mnie
najmniejszym problemem napisanie jej na dziewięćdziesiąt kilka procent, bo
próbne już tak pisałam.
Lektury są ważne, zgadzam się
z tym. To dobytek kulturowy, ma rozwijać i uwrażliwiać, bogacić nas.
Zastanawiam się tylko jak skupianie się na pacce Wojskiego ma mnie rozwijać.
Mam wrażenie, że omawiając lektury nauczyciele starają się zrobić wszystko,
żeby tylko je uczniom obrzydzić i skomplikować im życie.
Skupiają się na udowadnianiu uczniom, że nie
przeczytali lektury, omawiania opisów przyrody i analizie szczegółów, a gdzieś
po drodze zapomnieli o sensie czytania lektur. Czytamy je po to, żeby coś z
nich wyciągnąć. Ogólny sens, sytuację kraju, satyrę, problemy ludzi, życiowe
prawdy, błędy i ich skutki. Poznać życie ludzi w tamtym miejscu i czasach.
Wyobrazić sobie, co autor chciał przekazać swoim utworem i dlaczego go napisał.
Nadal nie wiem nic o
"Panu Tadeuszu", którym zostałam wymęczona. Wiem, że mieli kurantowy
zegar w korytarzu i niezłe uczty, ale nie wiem o co chodziło z tym całym
zajazdem, majorem Płutem i sporem o zamek.
Czytanie książek pod kątem
zapamiętania szczegółów jest bez sensu. Skupiasz się na takich bzdetach,
zamiast na tym, co naprawdę ważne - na
motywacji bohaterów, na ciągu przyczynowo-skutkowym.
Poza tym - te lektury mają
nas jakoś wzbogacić, tak? Kto poczuł szaloną nadzieję i powiew optymizmu po
"Dziadach"? To przecież takie aktualne, łatwo się utożsamić, nie? Kto
poczuł się lepszym człowiekiem po "Quo vadis" czy zmienił się pod
wpływem "Makbeta"? Ja nie i mało znam takich osób.
Jeśli skupiamy się na
poznaniu dawnych czasów i tamtejszych ludzi, czytajmy "Krzyżaków",
"Antygonę" czy "Dziady". Jeśli chcemy, aby książka coś
ruszyła w naszym sercu czytajmy "Oskara i panią Różę" czy
"Małego księcia". Które mają przewagę? Niestety zdecydowanie te
wymęczone pierwsze.
Chciałabym zobaczyć kiedyś
zupełnie zrewolucjonizowany kanon lektur. "Szukając Alaski" na liście
pewnie nigdy nie doczekam, ale "Wichrowe wzgórza",
"Lolita", "Rzeźnia numer pięć"?
Rozumiem, że każdemu podoba
się coś innego i może twoje życie zmieniła trylogia Sienkiewicza. Trzeba jednak
pamiętać, że to są młodzi ludzie, którym trzeba pokazać, że czytanie to
fantastyczna sprawa. Część sama się o tym dowiaduje, części pokazują rodzice, a
część pisze streszczenie sporu Asesora z Rejentem i przyrzeka w myślach, że po
liceum nie będzie już czytania.
A przecież gdy miał osiem lat
to "Opowieści z Narnii" czytał z wypiekami na twarzy.
Zgadzam się jak najbardziej z twoim zdaniem. Sama czytam lektury może nie wszystkie, ale się staram, bo niektórych już nie mam siły i odkładam. Nie każdemu musi podobać się to samo. A wkurzam się najbardziej, kiedy ja wymęczę książkę i dostane z niej 3, bo nic nie pamiętam, a inni sobie pościągają, bo dalej siedzą i mają 5 :( Ja w swoim spisie lektur pod koniec, czyli gdzieś na maj, mam napisane pozycja wybrana przez ucznia, którą będzie omawiał przed klasą. I jak dla mnie jest to jakieś rozwiązanie. Mogę opowiedzieć znajomym o książce, która mi się podobała, a nie należy do lektur oraz dowiedzieć co im się podoba. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Bardzo fajny pomysł, sama miałam cos takiego w podstawówce i w gimnazjum, ale teraz w liceum niestety nie ma na to czasu :(
UsuńLektury szkolne to moje najgorsze skojarzenie ze szkołą. Pamiętam że w podstawówce czytanie ich sprawiało mi mega radość, ale od gimnazjum się zaczęło. Za Krzyżaków że nie mogłam się w ogóle zabrać ale potem się tak wkręciłam że chętnie zrobiłabym to jeszcze raz. Jednak co do Potopu to musze przyznać że najgorsza książka jaką kiedykolwiek czytałam. W pierwszej gimnazjum przeczytałam 500 stron i stanęłam i teraz w liceum było to samo. Koszmar normalnie. Lalka naprawdę mi się podobała i zajęła mi zaledwie trzy dni co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Niestety nauczyciele nie zauważają tego że lekturami zniechęcają nas do czytania. Musi się to wkońcu zmienić bo całkowicie przestaniemy czytać a dużo nam nie brakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
In my different World
Lektury w podstawówce to było to :) Chociaż patrząc teraz, gdy czasy nieco się zmieniły, tamte lektury już nie są zbyt interesujące dla obecnych podstawówkowiczów. Mam brata w piątej klasie i każdą lekturę męczy (o dziwo, tylko Juliusz Verne przypadł mu do gustu, ja trochę wymęczyłam), bo na codzień czyta coś zupełnie innego - komiksy czy cykl o cwaniaczku.
UsuńLalka jeszcze przede mną, ale już od dłuższego czasu mam na nią ochotę, wiec obędzie sie bez bólu.
Serdecznie pozdrawiam :)
Lektury to dla mnie katorga, pomimo, że do wszystkich innych pozycji zasiadam z radością :) Jest niewiele lektur, które przeczytałam i uznaję za "znośne". Wiele z nich porzucałam w trakcie i czytania i pomimo starań, nie byłam w stanie do końca dobrnąć. Teraz matura, więc niestety będę musiała przypomnieć sobie wszystkie :(
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Ja na szczęście mam maturę za rok i nie rozszerzam polskiego, ale dlatego kupuję zawsze lektury Grega - mają świetne opracowania.
UsuńPierwszą lekturą jakiej nie przeczytałam byli "Krzyżacy". Potem było tylko gorzej. Dopiero w liceum jakiekolwiek zaczęły mi się na nowo podobać, choć i tak żadna nie trafiła do mojej prezentacji maturalnej. :D A co do rewolucji - moja młodsza siostra, lat 13, ma jako lekturę "Charlie i fabryka czekolady". Jakże jej zazdroszczę! :3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że weszła reforma i nie ma tych prezentacji :( O, a co do Charliego - mój młodszy brat właśnie czyta i uwielbia. Ja jestem zakochana w "Matyldzie" :)
UsuńGenialny post! Zgadzam się z Tobą w 100%. Przeczytałam "Potop", "Krzyżaków", "Pana Tadeusza" i "Chłopów" tylko dlatego, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Nic z tych lektur nie wyniosłam. Natomiast bardzo polubiłam "Zbrodnię i karę" i "Lalkę" :)Patrząc na Twoja kolekcję lektur - jakbym widziała swoją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dobrze, że w najbliższym czasie będę miała właśnie "Lalkę" i "Zbrodnię i karę" :)
UsuńKocham książki od kiedy tylko nauczyłam się czytać. Nie wyobrażam sobie dnia bez przeczytania choćby kilku stron do poduszki. Jednak większość lektur omijałam szerokim łukiem bo zwyczajnie zabijały we mnie chęć czytania. Dlatego wkurza mnie potwornie gadanie w kółko o tym jak mało dzieci w wieku szkolnym czyta książki. Jednak ja wcale się temu nie dziwię, jeśli są zmuszani do czytania lektur, które są totalnie nie dla nich.
OdpowiedzUsuńJakby tego było mało omawianie tych nieszczęsnych lektur na lekcjach to jakiś koszmar. Zgadzam się z Tobą całkowicie w tej kwestii i dodam coś jeszcze. Nauczyciele podczas omawiania książek wymagają od uczniów aby powielali ich zdanie na temat lektury i bohaterów, bez względu na to, co uczniowie sami o tym sądzą. Oducza się samodzielnego myślenia i wyrażania opinii na rzecz połechtania ego nauczyciela. To smutne jak bardzo zniechęca się dzieci i młodzież do czytania książek właśnie przez takie torturowanie lekturami.
Pozdrawiam,
Biblioteczka Dagmary
Zgadzam się z tobą w 100%. Sama miałam problemy przez to, że napisałam wypracowanie za tym, że Jacek Soplica nie był bohaterem romantycznym, a temat brzmiał: Czy Jacek Soplica był bohaterem romantycznym? Uzasadnij argumentami swoją wypowiedź".
UsuńMoże mi nie uwierzysz, ale Pana Tadeusza przeczytałam z własnej woli mając 15 lat i uwielbiam go! To idealnie potwierdza, że masz rację - niektórzy mogą go uwielbiać, inny go nie znoszą. Współczuję, że w klasie o takim profilu musisz się męczyć z taką ilością polskiego.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
http://filigranoowa.blogspot.com/2016/03/sto-lat-konkurs.html
Wierzę, wierzę :)
UsuńJa natomiast do lektur jestem już uprzedzona, czytam ich tyle, co prawie nic :/ Czasem i streszczenia odpuszczam... To nie dla mnie - nie mogę przeboleć tego języka, bo w większości przypadków jest on starodawny i aż płakać mi się chce, jak to czytam...
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Doskonale cię rozumiem, chociaż ja akurat staram się czytać, bo może wpadne na coś genialnego i pokocham tak książkę :)
UsuńZgadzam sie z tymi lekturami. Mnie jako dziecko zniechęciły do czytania po tym, jak tata zmuszał mnie żebym czytała bo przecież musiałam. Ale niestety jesli chodzi o maturę, to wylosowałam na próbnej ustnej 'jaką funkcje w romantyzmie pełni obraz przyrody' i tu niestety juz znajomość pana Tadeusza jest potrzebna…
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com

OdpowiedzUsuńMi się niemal wszystkie lektury podobają. Jedyną jaką mi się nie podobała to "Wesele" i nie mam z tym problemu, by je czytac. "Dziady" są piękne - Wielka Improwizacja Konrada to majstersztyk.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
W gimnazjum i podstawówce czytałam wszystkie, dopiero w liceum trochę odpuściłam - ale to z winy nauczycielki, która dawała nam dosłownie chore terminy na przeczytanie ogromnych tomiszczy. Przez podejście takiej kobiety niestety pewnych lektur już nie dałam rady przeczytać mimo szczerych chęci, ale za to wrócę do nich ponownie teraz, już jako nieco bardziej świadomy człowiek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę wesołych świąt
Kochamy Książki
Faktycznie jak takich pytań tyle dostałaś... chociaż Pan Tadeusz najgorszy nie był... ale pytania o stosunki między bohaterami pamiętam, miałam na kartkówce z lektury. A jeżeli nie masz rozszerzenia z polskiego, to nie lepiej porozmawiać z wychowawcą na ten temat? A co do Lalki, nie będzie tak źle. Gorzej z Ludźmi bezdomnymi lub Granicą Nałkowskiej. ;]
OdpowiedzUsuń