poniedziałek, 14 marca 2016

#21. "Światło którego nie widać" - Anthony Doerr



Tytuł: "Światło, którego nie widać"
Autor: Anthony Doerr
Data wydania: 23 września 2015
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 640


Marie-Laure mieszka wraz z ojcem w Paryżu, jako sześciolatka traci wzrok i odtąd uczy się poznawać świat przez dotyk i słuch. 
Pięćset kilometrów na północny wschód od Paryża w Zagłębiu Ruhry mieszka Werner Pfennig, który jako mały chłopiec stracił rodziców. Podczas jednej z zabaw Werner znajduje zepsute radio, naprawia je i wkrótce staje się ekspertem w budowaniu i naprawianiu radioodbiorników. Odtąd Werner poznaje świat, słuchając radia.

Kiedy hitlerowcy wkraczają do Paryża, dwunastoletnia Marie-Laure i jej ojciec uciekają do miasteczka Saint-Malo w Bretanii.

Werner Pfennig trafia tam kilka lat później. Służy w elitarnym oddziale żołnierzy, który zajmuje się namierzaniem wrogich transmisji radiowych. Podczas nalotu aliantów na Saint-Malo losy tej dwójki splatają się…  (opis i okładka z wydawnictwa)







"Otwórzcie oczy i popatrzcie na to, co możecie zobaczyć, nim zamkniecie je na zawsze."



"Prawie wszystkie gatunki, jakie kiedykolwiek żyły, wymarły, Laurette. Nie ma powodu sądzić, że ludzkość będzie wyjątkiem".



Wiele słyszało się niedawno o tej książce. Była dosłownie wszędzie, w witrynie każdej księgarni, na blogach, na książkowych stronach. Automatycznie stała się bestsellerem i każdy chciał ją przeczytać. Czy kogokolwiek to dziwi, wiedząc, że została nagrodzona prestiżową nagrodą Pulitzera? Mnie nie i sama czekałam, aż będę miała okazję ją przeczytać. W końcu trafiłam na nią w bibliotece – dzięki pięknemu wydaniu przyciągnęła mój wzrok i uwagę. Ale niestety tylko na chwilę, bo ta książka to moje największe rozczarowanie ostatnich miesięcy.


Narrator opowiada historię, która rozpoczyna się w 1934 roku, ale większa jej część rozgrywa się w latach 1942-44. I fajnie, bardzo lubię wojenne opowieści. Od razu spotykamy dziewczynkę Marie-Laure i jej ojca, naukowca z francuskiego muzeum. Opowiada jej historię o tajemniczym kamieniu, który przynosi pecha kolejnym właścicielom i według plotek jest ukryty w muzeum, w którym pracuje. Wybucha wojna, a ojciec Marie-Laure dostał pewne zadanie od swojego przełożonego. Przenoszą się do jego stryja Etienne’a do Saint Malo, małego miasteczka na wybrzeżu Francji. Jednocześnie na kartach powieści śledzimy Waltera, kilkunastoletniego Niemca, który jako dziecko odnajduje niesprawne radio, dzięki swojej smykałce naprawia je i staje się jego oknem na świat. Po kilku latach zostaje wcielony do wojskowej szkoły, aby uniknąć losu swojego ojca, który zginął w kopalni. Zostawia swoją młodszą siostrę Juttę w sierocińcu.


Widać, że autor włożył w tą książkę mnóstwo pracy i energii – w końcu zbierał materiały, pisał ją i doszlifowywał przed 10 lat. Jest historykiem i zrobił wspaniały research, fabuła skonstruowana jest naprawdę genialnie, ale… No właśnie, ale. Jak mogę skrytykować książkę, która dostała tak ważną nagrodę i którą pokochało tak wiele osób, żeby nie wyjść na ignoranta?

Brakowało emocji, dialogów, uwypuklenia charakterów bohaterów. Ta książka była taka… sucha. Trochę nudnawa. Z dłużącymi się opisami i wolno rozgrywającą się akcją. Ciągłe przeskakiwanie od bohatera do bohatera, od roku 1934 do 1942-44 wprowadzało lekki zamęt. Trudno było skupić się na akcji, zaprzyjaźnić i zżyć z bohaterami. Przerywałam sobie lekturę co jakieś pół godziny, bo po prostu strasznie mi się dłużyła, a zwykle siadam i czytam „za jednym posiedzeniem”, bo nie mam problemu z wciągnięciem się w świat przedstawiony.

Nie polubiłam Marie-Laure, mimo że podziwiałam za to jak radzi sobie ze swoją dysfunkcją. Straciła wzrok jako kilkuletnie dziecko, ale absolutnie nie sprawia to, że zaczyna się użalać nad sobą czy czuje się gorsza. Czytelnik właściwie tego nie zauważa. Do drugiego głównego bohatera, Waltera, nie czuję za to żadnych większych emocji. Jedyne co mogę o nim powiedzieć to to, że był dość bystry i naprawiał urządzenia. Jedyną osobą, której losami się przejmowałam była jego siostra, Jutta, która miała w sobie „to coś” i szkoda, że autor nie rozwinął jej postaci bardziej, bo miała potencjał.

Podobało mi się za to splecenie losów tych dwóch postaci, pozornie zupełnie niewykonalne. Nie spodziewałam się także takiego zakończenia, które wzbudziło we mnie smutek i nostalgię, co chyba było założeniem autora. Piszę chyba, bo równocześnie czułam spory niedosyt i poczucie zmarnowania tak dobrze skonstruowanej fabuły – wystarczyło włożyć trochę emocji i odjąć „papierowatości” bohaterów.

Podsumowując – uważam, że cały szum wokół tej książki jest nieco przesadzony, choć nie umniejszam pracy, jaką pan Doerr włożył w swoją powieść. Nie zapadła mi głęboko w pamięć ani nie przeczytam jej w przyszłości kolejny raz. Jest wiele lepszych pozycji o wojnie, jak na przykład „Złodziejka książek” Marcusa Zusaka czy „Rzeźnia numer pięć” Kurta Vonneguta. Czas, jaki przeznaczyłam na przeczytanie „Światła…” mogłam przeznaczyć na coś o wiele pożyteczniejszego.


Moja ocena – 5/10


16 komentarzy:

  1. Uuu... Tyle pochlebnych recenzji, a ty tutaj taką bombę dałaś :D Na razie się nie zrażam, bo sama nie czytałam choć mam na to wielką ochotę ;)

    Zapraszam na konkurs u mnie na blogu!

    countrywithbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że tobie się nie podobała. Dzisiaj właśnie koleżanka mi mówiła jak bardzo zachęca mnie do jej przeczytania. Na pewno po nią sięgnę, bo jednak chce się przekonać o co cały ten szum i czy mi przypadnie do gustu.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Może tobie się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach i na półce. Może bardziej przypadnie mi do gustu niż Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że bardzo chciałam ją kupić na Targach Książki w Krakowie, ale zabrakło mi już pieniążków ;D. Mam w planach, bardzo chcę przeczytać! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że Ci się nie spodobała, ale książki historyczne nie każdemu przypadają do gustu :) Ja zaczęłam czytać tę książkę. Jeszcze jej nie skończyłam, ale już ją uwielbiam. Tematyka II wojny światowej to zdecydowanie coś dla mnie <3
    Pozdrawiam ;)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodobała mi się, ale nie dlatego, że ma w sobie elementy historii (nie jest książką historyczną, bo Marie i jej losy są stworzone przez autora). Szczegóły w recenzji powyżej :)

      Usuń
  7. Ponieważ książka nie bardzo utrzymuje się w moich klimatach, to i tak nie miałam zamiaru po nią sięgać :)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko tak bardzo chciałabym przeczytać tę książkę!!!! Mam nadzieję, że dostanę ją na urodziny od moich znajomych, ale jeśli nie to sama ją wreszcie kupię, bo nie wytrzymam już ani jednego dnia bez niej na mojej półce.
    Zapraszam do siebie na recenzje "W pierścieniu ognia" oraz inne ;)
    http://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami też tak mam i truję wszystkim o tej książce dopóki jej nie kupię:)

      Usuń
  9. W okolicach premiery nie sposób było nie trafić na pochlebstwa względem tej książki. Pamiętam, że jakiś czas później trafiłam na recenzje i negatywnych wnioskach i teraz przeczytałam taką po raz kolejny. Czy to przypadek? Każdy lubi co innego, a ja i tak zamierzam przeczytaćŚwiatło, którego nie widać, aby wyrobić sobie własną opinię :>
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, z chęcią poczytam o cudzych przemyśleniach na jej temat :)

      Usuń
  10. Wow, to pierwsza niepozytywna recenzja tej powieści... ale i tak mam na nią wielką ochotę!
    xxx
    bookocholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Stoi na mojej półce, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać. W końcu będę musiała, ciekawe czy mi się spodoba:) Pozdrawiam!
    Ich perspektywy

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo, widzę pierwszą nie do końca pochlebną recenzję tej książki :D Ja i tak chciałabym ją przeczytać, cho mój must have to nie jest ;) Kiedyś na pewno ^_^

    OdpowiedzUsuń