wtorek, 2 sierpnia 2016

#57. "Silver. Pierwsza księga snów" - Kerstin Gier

Kerstin Gier i i jej sposób pisania pokochałam już od pierwszych stron jednej z mojej ulubionych serii, czyli Trylogii czasu. Pochłonęłam tamte trzy książki w zaledwie kilka dni i byłam naprawdę na wielkim książkowym kacu po zakończeniu ostatniej części. Dlatego od razu zainteresowałam się jej najnowszą książką, po której spodziewałam się takiej rozrywki jak w przypadku jej poprzedniej serii.


TYTUŁ: "SILVER. PIERWSZA KSIĘGA SNÓW"
AUTOR: KERSTIN GIER
SERIA: KSIĘGA SNÓW #1
WYDAWNICTWO: MEDIA RODZINA
DATA WYDANIA: 2 CZERWCA 2016
ILOŚĆ STRON: 416


Liv zawsze przywiązywała dużą wagę do snów. Ale odkąd zamieszkała w Londynie, znalazły się w centrum jej zainteresowań. Tajemnicze zielone drzwi. Gadające kamienne posągi. Niania z tasakiem w schowku na miotły... Tak, ostatnio sny Liv stały się bardzo dziwne. A szczególnie ten: czterech chłopaków, łacińskie inkantacje, dziwny rytuał, a wszystko to w nocy pośrodku cmentarza. No tak, Liv zna tych chłopaków z nowej szkoły - i zawsze, gdy spotykają się na jawie, oni zdają się wiedzieć o niej więcej, niż powinni... Chyba że... śnili ten sam sen, co ona?
Pierwsza część bestsellerowej serii Kerstin Gier, autorki niezwykle popularnej Trylogi czasu.



Piętnastoletnia Liv przeprowadza się z siostrą Mią do nowego mieszkania ich matki, nieco ekscentrycznej i rozkojarzonej profesor. Tam czeka na nią nowa niespodziewana zmiana w ich życiu, a także rozpoczęcie nauki w nowej szkole. Dziewczyna zaczyna także śnić w dziwny sposób, wszystko wokół robi się coraz bardziej osobliwe i w końcu zaczyna mylić świat realny z sennymi marami. Nowi znajomi wplątują ją w coś, o czym już kiedyś śniła…

Miałam wielką nadzieję, że ta książka będzie tak dobra jak poprzednie książki pani Gier i całe szczęście, że się nie zawiodłam. Wcześniej nie czytałam wielu recenzji czy nie śledziłam dokładnie premiery, więc uniknęłam nakręcenia się na nie-wiadomo-co. Wyszło mi to na zdrowie, bo mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że naprawdę mi się podobało i że właśnie coś takiego miałam ochotę przeczytać.

Liv jest tak fajną i sympatyczną bohaterką jak Gwen z „Trylogii czasu”. Autorce bardzo dobrze idzie kreowanie postaci, bo trudno było nie zapałać do nich jakimiś uczuciami, czy pozytywnym czy negatywnymi. Postacie męskie – których jest w książce dosyć dużo – są także łatwe do odróżnienia, i chociaż jeden z nich, Grayson, przypominał mi do złudzenia Gideona z „Trylogii czasu”. Dobrze, że świat ma zapotrzebowanie na takich Gideonów, w każdym razie ja :)

Co do samej fabuły i historii przedstawionej w książce nie mam żadnych zarzutów. Tematyka kojarzyła mi się lekko ze „Złe dziewczyny nie umierają” Katie Alender, ale to raczej luźne skojarzenie, bo książka Kerstin Gier jest o wiele lepsza. Cała zagadka i intryga także na plus – ja nie domyśliłam się, o co naprawdę chodziło i kto tu był winny.  Książka była bardzo wciągająca – przeczytałam ją raptem w cztery godziny – i trudno było się od niej oderwać. Zakończenie mnie zaskoczyło i zatrzymanie tego w takim punkcie także, jestem bardzo ciekawa, co stanie się dalej z Liv, Henrym i Graysonem.

Chciałabym powiedzieć także kilka słów o wydaniu, bo okładka i oprawa graficzna jest naprawdę cudowna. Żałuję, że nie mogę wam pokazać kilku zdjęć, ale moje główne źródło, czyli telefon padło i nie mam jak :( Okładka jest twarda, w środku na końcu mamy posłowie autorki i spis postaci, a także ja dostałam przepiękną zakładkę. Ucieszyła mnie także informacja, że w październiku będzie druga część.

Podsumowując – „Silver. Srebrna księga snów” to dobra książka dla młodszej i starszej młodzieży z sympatyczną główną bohaterką i intrygującą fabułą. Nie powinniście się przy niej wynudzić ani rozczarować, a jeśli znacie już Kerstin Gier z jej poprzednich książek, to naprawdę warto zapoznać się z tą. A przez to cudowne wydanie jest idealna na prezent.


Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.



7 komentarzy:

  1. Z autorką jeszcze się nie spotkałam, co ciekawe miałam ochotę (i już poszłam do biblioteki) po Trylogie Czasu, jednak ktoś w tym samym dniu już sprzątnął mi ją sprzed nosa :( Potem zupełnie o tym zapomniałam, a i nowe książki do przeczytania się pojawiły. Co do tej ksiażki, jeeeeeju okładka jest cudna *o* Fabuła jest bardzo interesująca i przyciąga wzrok. Odkąd zobaczyłam ją na polskim booktube zapragnęłam ją przeczytać, ale jakoś nigdy nie wpadła mi w ręce. Muszę jednak to jak najszybciej nadrobić!
    chocabooks :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak Trylogia czasu dosłownie mnie zaczarowała, więc i po tą bez obaw z pewnością sięgnę, o ile w miarę szybko pojawi się w bibliotece. ;)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie do wzięcia udziału w konkursie, w którym możesz wygrać to, co zechcesz. :)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta okładka jest przepiękna! I chociaż Trylogia Czasu ma kilka wad, to ją uwielbiam i czekam, aż pojawi się film z polskimi napisami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od jakiegoś czasu posiadam na półce Trylogię czasu, ale nie mam okazji jakoś się za nią zabrać, co jest straszne, bo każdy mówi o niej coś dobrego. Teraz będę musiała jeszcze dodać do swojej listy jeszcze tę książkę, chociażby ze względu na okładkę, bo jest absolutnie niesamowita!
    Pozdrawiam
    http://elfiastaaczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Trylogię czasu przeczytałam i była wspaniała, od dłuższego czasu zastanawiam się nad zakupieniem tej książki i coś czuję, że jednak muszę ją mieć :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładkę tej książki uwielbiam. :) Z zawartością było trochę gorzej, ale nie narzekam. Przyjemna lektura i można się przy niej odprężyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja cenię sobie tę autorkę za Trylogię Czasu i przyznaję, że również wolałabym więcej takich bohaterów jak Gideon ;) Skoro jednak Liv i Grayson przypominają Gwen i Gideona, to przynajmniej bohaterowie tej powieści z pewnością będą na plus. Mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń