W ostatni weekend zafundowałam sobie czytelniczy powrót do ukochanej książki z dzieciństwa. Uwielbiam książki pani Lindgren, wszystkie, bez wyjątku, ale ta jest moją ukochaną, zaraz obok „Braci Lwie Serce” i „Mio, mój Mio”.
Tytuł: „Ronja, córka zbójnika”
Autor: Astrid Lindgren
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2004 (w Polsce)
Ilość stron: 208
Pewnej burzliwej nocy przychodzi na świat Ronja. Wtedy też mury zamczyska Mattisa pękają, rażone piorunem, a największemu wrogowi zbójnika rodzi się syn, Birk. Losy dzieci nieuchronnie splotą się ze sobą...
"Ronja, córka zbójnika" to piękna, poruszająca opowieść o przyjaźni i miłości, która doprowadza do pojednania zwaśnionych rodów. To również ekscytująca przygoda rozgrywająca się w starym zamku oraz lesie zamieszkałym przez dzikie konie i różne okrutne stwory: Wietrzydła, Szaruchy oraz Mgłowce. (opis z lubimyczytac.pl)
Ronja jest ukochaną córką herszta Mattisa i jego żony Lovis, mieszkających w przepołowionym zamku razem ze swoją grupą zbójników. Dziewczynka dorasta z nimi, w otoczeniu natury, uwielbiając ją i nawet nie zastanawiając się, jak ojciec zdobywa wszystko niezbędne do życia. Jej dzieciństwo było beztroskie i szczęśliwe, do czasu, gdy dziewczynka nie spotyka nad przepaścią dzielącą dwie części zamku, chłopca o imieniu Birk. Jak się okazuje, Birk jest synem znienawidzonego przez Mattisa konkurencyjnego herszta i razem z rodziną i własnym klanem zajmują drugą część zamku. Ronja, jako niezwykle krnąbrne i lojalne dziecko, nie chce go znać, ale jak to w książkach bywa w końcu zaprzyjaźniają się. Razem wymykają się i postanawiają zamieszkać w lesie, gdy nastroje pomiędzy ojcami tej dwójki robią się coraz cięższe.
To zabawne, bo czytając tą książkę w wieku niemalże osiemnastu lat, po jakiś dziesięciu lat od czasu, gdy ostatni raz po nią sięgnęłam, dostrzegłam o wiele więcej i zakochałam się w niej jeszcze bardziej. Można zauważyć tu pewne nawiązanie autorki – świadome, albo i nie – do „Romea i Julii”. Nazwałam to nawiązaniem, choć to nieco zbyt szumne określenie. Mamy zwaśnione rodziny, rodzące się uczucie, ucieczki, a to wszystko nasunęło mi na myśl właśnie ponadczasowe dzieło Szekspira.
Książka porusza życiowe problemy, z którymi każdemu dziecku przyszło się mierzyć. Odkrycie, że rodzice są tylko ludźmi i że mają wady, było bolesne dla Ronji. Mimo to obraz miłości rodzicielskiej i buntu dziecka został przedstawiony niezwykle dobrze. Także przyjaźń nawiązująca się powoli między Ronją a Birkiem jest jedną z tych bardziej uroczych w literaturze. Są tutaj dwie silne kobiece postacie, matka i córka, Ronja i Lovis, bardzo ze sobą związane. To idealna lektura do wspólnego czytania dla matki i córki.
Mimo wielkiego optymizmu i pozytywnego przesłania, ja wyczułam też pewną dozę smutku, która towarzyszy nam, gdy dorastamy. Świat się zmienia, my się zmieniamy i nie mamy już możliwości, by wrócić do tego, co było. Jest to urocza powieść, nie tylko dla najmłodszych, bo książki pani Lindgren są ponadczasowe i nie dają się objąć w sztywne ramy wieku.
Jako kilkulatka zaczytywałam się w tej powieści i do teraz mam do niej sentyment. Kiedyś na pewno do niej wrócę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam w dzieciństwie tą książkę :)
UsuńNigdy tego nie czytałam, ale jak byłam mała to grałam w jakąś prymitywną grę komputerową o takim samym tytule ;) Może kiedyś przeczytam książkę, bo mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńTeraz to ja jestem zaciekawiona tą grą, bo nigdy nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że wracanie do ulubionych książek z dzieciństwa to świetna sprawa, ponieważ jako dorośli ludzie jesteśmy w stanie zauważyć dużo więcej rzeczy, które umykały nam jako dziecko i czytanie staję się jeszcze bardziej wartościowe. Muszę ponownie przeczytać "Bracia lwie serce", jestem pewna, że odkryję magię tej książki na nowo :)
OdpowiedzUsuńJa takze musze wrócić, pamiętam jakie emocje wtedy we mnie wzbudziła :)
Usuńw dzieciństwie uwielbiałam Ronię!jak i wszystkie książki Astrid Lindgren.tej niestety nie mam w domu,a szkoda,bo chętnie bym do niej wróciła 😊
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
marcepanowerecenzje.blogspot.com
Jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa... Muszę ją sobie odświeżyć. oże i ja się w niej zakocham na nowo :)
OdpowiedzUsuńJa z twórczości Astrid Lindgren znam tylko książeczki i Pippi Pończoszance :D Nie wiem czemu, ale te zwaśnione rody od razu skojarzyły mi się z Romeem i Julią. Mam 16 lat, a więc to idealna pora za zapoznanie się z Ronją!
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Ta książka może nie była książką mojego dzieciństwa, bo przeczytałam ją trochę później, ale miło ją wspominam :) Może fajnie byłoby do niej wrócić ☺☺☺
OdpowiedzUsuń