środa, 23 listopada 2016

#71. "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" - John Tiffany, Jack Thorne, J. K. Rowling

Już dawno nie zdarzyło mi się tak bardzo wyczekiwać na jakąś książkę. Zazwyczaj jestem o wiele bardziej powściągliwa, ale gdy usłyszałam hasło „ósma część Harry’ego Pottera” dosłownie spadłam z tego, na czym siedziałam i zanurzyłam się w otchłaniach internetu po więcej informacji. Jako przedstawiciel pokolenia, które może nie tyle, co wychowało się na Harrym (wyczekiwałam premiery tylko szóstej i siódmej części), ale jednak dorastało z tymi książkami, wielbiąc je i ubóstwiając, nie mogłam sobie darować.

Jednak w miarę jak pojawiały się kolejne informacje, o tym, że to nie dzieło Rowling, potem już spojlery, na które starałam się uważać i wreszcie recenzje po brytyjskiej premierze, mój entuzjazm opadł i przestałam się nastawiać na kolejne dzieło. Całe szczęście, bo pewnie byłam bym rozczarowana jak wielu innych fanów.




TYTUŁ: HARRY POTTER I PRZEKLĘTE DZIECKO
AUTOR: JACK THORNE, JOHN TIFFANY 
WYDAWNICTWO: MEDIA RODZINA
DATA WYDANIA:  22 PAŹDZIERNIKA
ILOŚĆ STRON: 368


Harry Potter nigdy nie miał łatwego życia, a tym bardziej teraz, gdy jest przepracowanym urzędnikiem Ministerstwa Magii, mężem oraz ojcem trójki dzieci w wieku szkolnym.

Podczas gdy Harry zmaga się z natrętnie powracającymi widmami przeszłości, jego najmłodszy syn Albus musi zmierzyć się z rodzinnym dziedzictwem, które nigdy nie było jego własnym wyborem. Gdy przyszłość zaczyna złowróżbnie przypominać przeszłość, ojciec i syn muszą stawić czoło niewygodnej prawdzie: że ciemność nadchodzi czasem z zupełnie niespodziewanej strony.

Historia zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, gdzie urwała się poprzednia.
Scena epilogu siódmej części.
Było to dla mnie wtedy idealne zakończenie, po policzkach leciały mi łzy za każdym razem po ostatnich rozdziałach, a tu nasze trio dorosłe, do tego wzmianka o Neville’u, jest Draco z rodziną i Teddy.
Tutaj zaczęło się nieco skromniej, scena skupia się głównie na Albusie i jego rozterkach – co jeśli zostanie przydzielony do Slytherinu? Nie powiem, jak się sprawy dalej potoczyły, ale chłopak zaprzyjaźnia się z młodym Malfoyem, Scorpiusem, o którym krążą pewne plotki i razem wplątują siebie (i resztę czarodziejskiego świata…)  w niezłe bagno, naruszając pewną dawną zasadę, znaną nam z trzeciej części – lepiej nie igrać za bardzo ze zmieniaczami czasu.

Cóż, mam nadzieję, że udało mi się w miarę dobrze zarysować fabułę. Tak, nasi bohaterowie przenoszą się w czasie do przeszłości, co powoduje różne zmiany w teraźniejszości. Mamy więc okazję dowiedzieć się, co by było gdyby (choć powstało mnóstwo fanfików na ten temat) i jeszcze raz wrócić do ulubionych postaci. Pojawia się także sporo nowych bohaterów, faktów i informacji o czarodziejskim świecie, które dodają do niego kolejne cegiełki.

Ogólnie rzecz biorąc, cudownie było mi wrócić jeszcze raz do tego świata. Jest on tak wielką częścią mnie, że było to jak powrót do domu, wszystko takie znajome i miłe, a z drugiej strony to niesamowite uczucie, gdy czytasz coś po raz pierwszy. Pochłonęłam tą książkę w zaledwie pięć godzin, podczas których znowu poczułam się jak ta dziesięcioletnia dziewczynka z długim warkoczem, która siedziała z tą serią pod kocem i piła kakao za kakaem.
Jednak po tych kilku dniach, gdy przeczytało się tą książkę bardziej na chłodno, znalazłam w niej wady. Nasze dorosłe trio czasem mnie rozczarowało – najbardziej Ron, z którego zrobiono przesadnego śmieszka i w stosunku do Rona nastolatka po prostu karykaturalnego (a ja książkowego Rona uwielbiam, uważam go za jedną z najbardziej realistycznych, lojalnych, oddanych i wartościowych postaci, i absolutnie kłócę się z każdym, kto Rona nie lubi. Tak samo jak książkowej Ginny). Harry trochę się pogubił w życiu, ale wydał mi się najbardziej dojrzały, Hermiona za to zaskoczyła pozytywnie i kurczę, jak ja ją lubię! Ginny mamy tutaj więcej i wreszcie widzimy kulisy jej związku z Harrym, Draco dorósł i mimo że nadal jest w nim coś ze starego Dracona, wreszcie widzimy całą głębię jego charakteru, która wcześniej trochę umykała. Młodsi bohaterowie - Albus trochę mnie irytował z początku, ale wreszcie trochę go zrozumiałam, on też zrozumiał kilka spraw i się nieco zmienił. Scorpius za to nie jest zbyt podobny do Dracona, widać w nim łagodniejszy wpływ matki, ale uwielbiam jego delikatną i ostrożną relację z ojcem.

Co do samej fabuły, raczej się nie czepiam. Momentami było dziwnie i coś się działo zupełnie znienacka, ale ogólnie oceniam to całkiem dobrze. Rzuciły się w oczy jednak pewne nieścisłości z kanonem, jak zapomnienie o pewnej właściwości eliksiru wielosokowego czy hogwarckich zasadach, pewne rzeczy, które nie trzymały się dla mnie za bardzo całości (wątek Scorpiusa i plotek o nim; nie odnajdywałam w tym zbyt wiele sensu) czy po prostu głupotki (i to jeszcze ze strony Hermiony, która mogła postarać się bardziej). To wszystko właśnie, co obeznany  z Harrym czytelnik-fan wyłapie, co właściwie przyczynia się do tego, że trudno traktować to jako kolejną część. Od razu czuć, że nie jest to napisane przez Rowling, która dba o takie szczegóły i jak dla mnie to wszystko jest w tych siedmiu głównych książkach bardziej logiczne. Tutaj taka niespójność trochę raziła mnie w oczy.

Żałuję trochę, że kilka spraw nie zostało rozwiązanych/poruszonych/rozwiniętych:
- rodzina Weasleyów, Neville, Luna, Teddy
- wątek Petunii, Dudleya i Harry’ego
- więcej informacji o Bellatriks i tym, czym się zajmowała w posiadłości Malfoyów
- zmiany po wojnie z Voldemortem

Ale kilku się nie spodziewałam i poruszyły one moje serce – Dumbledore, Lily i James, Delphi, pani od wózka w ekspresie (dlaczego?), Hermiona i Ron w innych wersjach teraźniejszości, Panju czy dziecięcy kocyk.

Z wielką chęcią przeczytałabym tą część jeszcze raz po raz pierwszy, bo Harry’ego nigdy nie za wiele. Dużo osób krytykuje tę sztukę, krzycząc hasła takie jak „wszystko dla pieniędzy”, ale ja nie jestem tym przekonana. J. K. Rowling nie miała zbyt wielkiego udziału w tworzeniu tej sztuki.

Podsumowując – świetnie bawiłam się czytając ten scenariusz i bardzo żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć tego na scenie. Myślę, że każdy fan Harry’ego znajdzie dobre strony w tej książce, ale także zauważy wiele nieścisłości czy niekonsekwencji, zakwestionuje niekiedy logikę jakiejś idei. Jednak to w końcu Harry i powrót do tego świata rekompensuje naprawdę wiele wad. Na pewno sięgnę po nią jeszcze nie raz, chociaż bardziej w formie dodatku do jednej z najgenialniejszych serii, jakie w życiu przeczytałam, a nie osobnej, "ósmej" części.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.

3 komentarze:

  1. Powoli zaczynam się przekonywać, ze jednak powinnam zapoznać się z 8 tomem HP :)

    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to aż wstyd przyznać, ale HP nie czytałam ;p Jednak niedawno dostałam cały pakiet, więc może się to w najbliższym czasie zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie ostatnio pojawił się post dotyczący tej właśnie książki. :D
    Scenariusz ten oceniam bardzo dobrze. Powrót do ulubionych, lub mniej, bohaterów okazał się być bardzo dobry. :)

    Pozdrawiam, Jools and her books

    OdpowiedzUsuń