piątek, 22 kwietnia 2016

#31. "Szukając Alaski" - John Green

Tytuł:"Szukając Alaski”
Autor: John Green
Data wydania: 9 października 2013
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 320

"19 razy Katherine" John Green - recenzja



Czytałam tą książkę już kilka razy, bo jestem w niej głęboko i nieodwracalnie zakochana. Jest zdecydowanie moją ulubioną powieścią Johna Greena. Ta książka wzbudziła tyle moich emocji, myśli i rozwaliła mnie wewnętrznie na kawałki. Jest to debiut Johna Greena - autora, który zyskał w Polsce popularność książką „Gwiazd naszych wina”. „Szukając Alaski” to w Ameryce dzieło niemalże kultowe, porównywane wielokrotnie do „Buszującego w zbożu” J. D. Salingera.



Porównywany z przełomowym "Buszującym w zbożu" J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.
Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może – czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.
(opis i okładka z lubimyczytac.pl)



Jest to historia Milesa – chłopaka, który namiętnie czyta biografie znanych osób i zapamiętuje ich ostatnie słowa wypowiedziane przed śmiercią. Przyjeżdża do szkoły z internatem Culver Creek, gdzie szybko zaprzyjaźnia się ze swoim współlokatorem Pułkownikiem i Alaską. Alaska to dziewczyna nieszablonowa i Miles (zupełnie po greenowsku) jest nią zupełnie zafascynowany i zauroczony. Chłopak szuka swojego Wielkiego Być Może, czyli zdarzeń i przeżyć, dla których warto żyć, które będą stanowić najlepsze wspomnienia i sens życia. Dzięki niesamowitej Alasce, Miles odkrywa uroki młodości, przyjaźni i szaleństwa w codziennym życiu.

„Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą.”

Akcja dzieli się na PRZED i PO, które są rozdzielone jednym, konkretnym zdarzeniem, która zmienia oblicze tej książki. Jest wypełniona zabawnymi dialogami, sarkazmem, inteligencją, ale także cierpieniem czy niezrozumieniem. Uwielbiam książki Johna Greena za ukrycie wśród żartów i pewnego absurdu przekazu, który mimo wszystko jest wyraźny i pozostający w myślach jeszcze długo po przeczytaniu książki. Tutaj skupił się na Wielkim Być Może, które każdy może interpretować po swojemu i pytaniu „Jak można wydostać się z labiryntu?”, którym to labiryntem jest życie, codzienne i nudne. Idea labiryntu jest fascynująca i zasmucająca, pokazuje sens życia w sposób realistyczny i prawdziwy.

„W którymś momencie wszyscy podnosimy wzrok i uświadamiamy sobie, że zgubiliśmy się w labiryncie.”

Bohaterowie to najlepszy element książek Greena, zaraz obok przesłania. Miles jest realistycznym dziwakiem, Pułkownik to dobry kumpel z zadatkami na przywódcę, a Alaska to najbardziej złożona postać, z jaką spotkałam się w literaturze młodzieżowej. Ta dziewczyna ma charakter, jest sarkastyczna i cyniczna, jednocześnie jednak sympatyczna i wzbudzająca sympatię. Jest dziwna i nieprzewidywalna, stara się zatrzymać i żyć pełnią życia, mimo tragedii i błędu z przeszłości, dba o swoich przyjaciół, a jednocześnie pod tą warstwą ukrywa się głębokie rozbicie i smutek.

Nigdy nie znamy nikogo do końca. Nie wiemy, jakie są motywy naszych znajomych, co siedzi w ich głowach, ani nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich zachowań. Ba, sami siebie nie znamy! Jesteśmy tylko ludźmi, skomplikowanymi i szukającymi swojego miejsca w świecie. Każda sytuacja i każda osoba ma na nas wpływ, zmieniamy się, dorastamy i dojrzewamy. Popełniamy błędy, wyciągamy wnioski, przeżywamy swoje życie. Ale jednocześnie zawsze coś po nas zostanie, i tu najlepiej opisał to sam pan Green:

„To co wydaje się straszne, można przetrwać, ponieważ jesteśmy tak niezniszczalni, jak nam się wydaje. Kiedy dorośli mówią: 'Nastolatkom się wydaje, że są niepokonane', z tym przebiegłym, głupim uśmieszkiem na twarzy, nie mają pojęcia, jak bardzo się mylą. Nigdy nie powinniśmy popadać w beznadziejność, ponieważ nie można zniszczyć nas nieodwracalnie. Uważamy się za niezniszczalnych, ponieważ tacy jesteśmy. Nie możemy się narodzić i nie możemy umrzeć. Jak wszelka energia możemy tylko zmieniać kształt, wielkość i postać. Zapominają o tym, kiedy się starzeją. Panicznie boją się przegranej, boją się klęski. Ale ta część nas większa niż suma naszych składników nie ma początku ani końca, a więc nie może ulec zniszczeniu.”


Ocena – 10/10

17 komentarzy:

  1. Jestem bardzo zainteresowana! Zdziwiło mnie że Alaska to osoba :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy usłyszałam o tej książce zdziwiłam się, że Alaska to imię o.O Nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać, chociaż mam już za sobą jedną książkę Greena, którą się nieco rozczarowałam (19 razy Katherine) i mam wątpliwości co do kolejnych... Może kiedyś po nią sięgnę, jednak na razie jakoś mi się nie spieszy.

    Pozdrawiam,
    ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli chodzi o twórczość Johna Greena to czytałam tylko "19 razy Katherine" i nie podobała mi się. Jednak mam zamiar dać temu autorowi drugą szansę i tym razem chyba sięgnę po "Szukając Alaski", bo to podobno jedna z najlepszych jego książek :)
    Buziaki ;*
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukając Alaski już dawno jest na mojej liście książek do kupienia i muszę ją wreszcie dorwać. Twoja recenzja bardzo mi się podobała i oczywiście czekam na więcej ;)
    Pozdrawiam z całego serduszka <3
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję,że ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ostatnio słyszałam że w Polsce zaczęto wydawać książki Greena od najlepszej książki czyli od "Gwiazd naszych wina", a każda kolejna była grosza. Ja czytałam tylko tę pierwszą, na kolana mnie nie powaliło, czytało się fajnie, ale nie czułam tego co inni opisywali. Na temat "Szukając Alaski" czytałam wiele recenzji, ale dopiero Twoja mnie przekonała. Czytając, czułam emocje jakie Ci towarzyszyły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, bardzo dziękuję :) Ja zdecydowanie bardziej lubię "Szukając Alaski" od "Gwiazd naszych wina".

      Usuń
  7. Pierwsza książka Greena jaką przeczytałam! I bardzo cieszę się, że to akurat „Szukając Alaski” zdecydowało o kolejności, a nie „Gwiazd naszych wina”, bo sądzę, że wtedy raczej darowałabym sobie twórczość autora.

    Pozdrawiam cieplutko ♥
    http://sleepwithbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Koleżanka bardzo chce bym to przeczytała. Ale z panem Greenem zapoznam się za pomocą Gwiazd Naszych Wina za które się zabiorę na początku maja.
    Przewodnik Czytelniczy

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam te okładki książek Greena, uważam, że są bardzo estetyczne i cieszą oko. Czytałam jedynie "Gwiazd naszych wina" i nie byłam zachwycona tą pozycją, ale chciałabym sięgnąć po inne książki tego autora, może to będzie właśnie "Szukając Alaski".

    Pozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń
  10. ,,Szukając Alaski" czytałam w lutym i również się w niej zakochałam :D Była świetna: słodko-gorzka i pełna przesłania. Właśnie za to kocham książki Johna Greena :D
    Pozdrawiam cieplutko :*

    Julka z julyinthebookland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie cierpię pióra autora, dwa razy zaryzykowałam i już mówię kategoryczne nie.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma własne zdanie i rozumiem, że Green nie każdemu może podejść :)

      Usuń
  12. Czytałam tylko GNW i podobało mi się, ale na razie jakoś nie mam ochoty na inne książki spod pióra tego autora. Może kiedyś ☺

    OdpowiedzUsuń